Według tego co wpajają nam w szkole, na studiach, itp. Ziemia powstała jakieś 4.6 miliarda lat temu z wielkiej chmury gazów i pyłu. No tak, ale co to zapoczątkowało, co tam się dokładnie działo? Czy może jakaś gwiazda wybuchła niedaleko i jej fala uderzeniowa zagęściła oraz rozgrzała obłok do takiego stopnia, aby rozpocząć proces formowania się układu słonecznego, czy też sam z siebie pod wpływem własnej grawitacji zaczął się coraz bardziej zapadać i rozgrzewać? Zdania są podzielone, osobiście jestem zwolennikiem tej pierwszą hipotezy, dlatego też, jej będziemy się trzymać. Dokładniejszy opis procesu formowania się układu słonecznego postaram się dodać trochę później, póki co zajmijmy się Ziemią.
Tak więc, gdzieś we wszechświecie wybucha gwiazda, powstała w trakcie wybuchu fala uderzeniowa rozgrzewa jeden z obłoków materii znajdujący się na jej drodze i powoli zaczyna się z niego formować nowy układ planetarny, w tym nasza planeta – Ziemia. Na początku była ona (tak jak i my z resztą) jedynie drobinkami pyłu dryfującymi gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Po przejściu fali uderzeniowej i zagęszczeniu oraz rozgrzaniu obłoku, drobinki zaczęły się przyciągać i sklejać tworząc coraz to większe obiekty. Na początku po prostu się sklejały w większe okruchy, jednak im były one większe tym większa energia była wyzwalana podczas kontaktu. Tak więc, od spokojnego sklejania się w większe fragmenty zaczęły się regularne kolizje, które podnosiły temperaturę powstającej planety. Coraz większa masa zaczęła wywierać nacisk na wewnętrzne warstwy, przez co podnosiła się także temperatura jądra. W miarę rosnącej temperatury wnętrze, a później i cała planeta, stawały się coraz bardziej płynne, co umożliwiło opadnięcie ku środkowi cięższych pierwiastków takich jak żelazo czy nikiel, natomiast lżejsze pierwiastki zostały wyparte ku powierzchni.
W tym okresie Ziemia była nieustannie bombardowana przez planetoidy i inne obiekty krążące w układzie słonecznym, zwiększająca się masa planety, a wraz z nią grawitacja, ściągały obiekty z coraz większych odległości. Jednak w miarę upływu czasu, było ich coraz mniej i kolizje były coraz rzadsze. Pozwoliło to na ochłodzenie się planety na tyle, aby mogła powstać twarda skaliska skorupa. Jednak Ziemia wciąż była gorąca, a na jej powierzchni dochodziło do nieustannych erupcji wulkanicznych. Od rozpoczęcia formowania się układu słonecznego, do tego momentu upłynęło około 30-50 milionów lat.